|
Xena Warrior Princess: Polskie Forum XWP Xena Warrior Princess
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:11, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję. Tym bardziej, że sama powiedziała w wywiadzie, że często odwiedza różne strony fanowskie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
red
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 4676
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Moderacja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:23, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
hie hie hie, to trzeba byloby jej cosik ladnie naskrobac na powitanie u szalonych Polandczykow
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:37, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Myślę, że nasze dotychczasowe czyny bardziej ją przekonają o naszej sympatii niż jakieś okolicznościowe hasła wypisywane na fasadach. A to i po części moja zasługa. Na TX i Ausxipie razem wziętych nie ma tyle o Adrienne, co na naszej, polskiej, stronce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
red
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 4676
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Moderacja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:39, 03 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
no i gitara. w koncu Polak posiada mozg, ktorym od czasu do czasu potrafi poruszac w odpowiedni sposob
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:00, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
OK. Macie to na PM.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
red
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 4676
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Moderacja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:32, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
zapomniales jej napisac, ze bluzgala ile popadnie, wymachiwala mieczem jak typowy warlord i oczywiscie nie bala sie powiedziec Gabi, ze ja zabije jesli ta zrobi kuku jej mamusi
takie opisanie zachowania Eve jakie jej zapodales, to jest pikus w porownaniu z tym, ktore opisywales w fanfiku. daleeeeece odbiega od rzeczywistego stanu faktow wiec ja nadal obstaje przy swoim: Eve by sie tak NIE zachowala. owszem, wzielaby orez do reki i ruszyla w boj by ratowac matke i Gab, ale nie w az tak brutalny sposob. wg Twojego fika walka sprawiala jej wrecz przyjemnosc. babranie we krwi podniecalo ja jaeszcze bardziej i chciala jej wiecej. a i Gab omal sie nie oberwalo, wiec... e-e obstaje przy moim skromnym zdaniu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:49, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
post do Adrienne napisales jak pisanie o seksie, piszac TO. Niby kazdy wie o co chodzi i co znaczy TO, ale diabel tkwi w szczegolach
Brutalnosc, dowodzenie itp. ok, a gdzie slowko o tym, ze ZABILA wzietych do niewoli, mimo ze nie musiala? Ze grozila G, ze ja zabije juz niezaleznie od powodu i ze dala jej ot tak w manke? Ze nienawidzi ludzi? Ze bardzo, bardzo, bardzo chciala zabic dziewczyne, z ktora uciekla Alex? I w zyciu i serialu taka osoba od razu zyskiwala spora doze zaufania, a nie ze chcieli ja zabic. Wystarczalo jedno slowo uratowanego. Mogla byc nieufnosc i decyzje starszyzny, ale glowne slowo mial ten uratowany.
Ciekawa jestem co by ci wtedy powiedziala A.
Jakos nie wydaje mi sie, ze by ci przytaknela, ze po Livi jej bohaterka bylaby w stanie w taki sposob grozic i zabijac - poza walka, na zimno, bez dania cienia szansy.
To jak opisales co Eve robi, robi wrazenie, ze po prostu przejela dowdztwo i zabija na wojnie, na xenowym polu bitwy ze wszelkimi tego niemilymi konsekwencjami. Ale to co sie dzieje poza polem, to juz inna bajka.
Moze napisz jej te trzy zachowania Eve, wprost, upewnij sie, ze A nie ma przed oczami walki z innym wojskiem i wtedy poczekaj na odpowiedz?
I nie mow nam, ze oczywiscie nie po naszemu to marudzimy. Bo to nie tak. Naprwde sadzilam, ze jej porzadnie napisales co robi Eve i o co my sie konkretnie czepiamy, a tu nic z tego. Dostalam cos tak ogolnego, ze juz chyba bardziej byc nie moze.
Ostatnio zmieniony przez R dnia Śro 14:51, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
red
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 4676
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Moderacja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:16, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
jak chcesz to moge sklecic pare zdanek jesli Adrienne czyta to forum, to moze sie na to natknie
IMO Eve in this fanfic was really brutal and cruel, like a real warlord. she killed slaves, wanted to kill a woman who run away from Alti's slavery, said she's going to kill Gabrielle if she hurt her mom again, hated people and loved a battle field. she even yelled at Xena when she had a moment of normal, human feelings and she felt like she was going to lose her other half! she was also very cold, she denied other people feelings and she felt no fear.
Ostatnio zmieniony przez red dnia Śro 23:49, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:32, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Tak myślałem, Moje Panie, że odpowiedź Wam się nie spodoba i sięgniecie po argument celowej dezinformacji. Ba, Red nawet pokusiła się o przedstawienie jej tutaj własnej interpretacji wydarzeń. Zapomniałaś tylko dodać skromne zdanko: MOIM ZDANIEM, o które tak często napomina mnie Res. Bo to najbardziej stronnicze streszczenie jakie w życiu czytałem. No cóż, ani przez chwilę nie spodziewałem się, że będzie inaczej. Przedstawiłem Adrienne ogólne założenia fanfika. Według mnie - należycie i bezstronnie. Co innego mogłem zrobić? Przełożyć jej cały? Proszę bardzo. Może któraś sie podejmie? Zresztą, nawet wówczas, gdyby Ad zgodziła się ze mną, nie uznałybyście tego. A może miała się wdać w taką dyskusję jak my tutaj? Przypominam Wam, że jeszcze niedawno upierałyście się, że Eve W OGÓLE nie mogłaby wziąć miecza do ręki, walczyć i zabijać. Zacytować Wam? Podsumowując, postąpiłem uczciwie i profesjonalnie. I mam swoją nagrodę. Potwierdzenie słuszności drogi, od osoby najbardziej kompetentnej. Wy macie guzik. Tylko własne czepienie się. Dziwię Wam się. Ktoś, kto ma choć milimetr obiektywizmu, przyznałby mi teraz rację i cieszył się, że Ad w ogóle interesują poczynania polskiego fandomu. A Wy na mnie wskakujecie i zarzucacie nieuczciwość. Polskie piekiełko. Chyba za długo żyłem za granicą i odzwyczaiłem się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
red
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 4676
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Moderacja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:50, 04 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
alez po co przekladac. wyjasnic tylko pewne brutalniejsze opisy zachowania Eve tak jak ja to zrobilam i poczekac na odp
specjalnie dla Ciebie zedytowala tekst dorzucajac IMO na poczatku, czyli to slynne 'moim zdaniem'
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:03, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki za "IMO", ale i tak uważam, że to żadne streszczenie, tylko Twoja własna ocena, przedstawiająca tylko Twoje subiektywne i mocno krzywdzące zdanie. No , trzeba by przełożyć całość, żeby było bezstronnie, bo tak to każdy może sobie wyciągnąć coś z kontekstu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:14, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
wiesz jakos sie nie spodziewalam innego tekstu od ciebie
co zreszta w swoim poscie napisalam
sam sobie pomysl jak to wyglada
zadales pytanie tak, ze trudno bylo od niej oczekiwac innej odpowiedzi. Podobno mowienie tylko czesci prawdy to dyplomacja <g>
Wkurzyl mnie ten koncowy fragment twojego postu, zamiast nienacechowanej wymiany zdan, to se po nas jedziesz osobiscie i fajnie.
A ja ci napisalam tylko, zebys jej sie wprost zapytal jak jej sie widzi zabicie jencow przez Eve i scena z G. Nie musisz calego ff tlumaczyc jak to taka wielka trudnosc, red na pewno te dwa fragmenty by ci przelozyla.
Nakresliles A ogol sytuacji ok i teraz jak juz ma obraz ogolu daj jej do oceny te dwie sceny. A dopiero potem obrzucaj nas takim nacechowaniem blotem jak wyzej. Ty masz jakis kompleks, ze normalna dyskusje i wyrazanie zdania bierzesz za osobisty atak na siebie i zarzucanie nieuczciwosci? A moze cos w tym jest jezeli tak to odbierasz?
Bo ja ani w takim tonie, ani z zalozeniem swojego listu nie napisalam. Red tez mi sie takim nie widzi. Napisalysmy ci, ze zbyt ogolnie jej to przedstawiles i ze nie podales jej konkretnych scen, o ktore sie czepiamy. Nie czepiamy sie przeciez o Ewe po calosc, ze w ogole tam jest. Ty po prostu zrobiles z niej odrobinke lagodniejsza Livie, ktora nie jedzie droga i nie scina glow. Uwazasz, ze nie ma roznicy czy napiszesz zapytanie o slusznosc obranej drogi tak jak spytales czy jakbys spytal czy uwaza, ze mozliwe jest, ze Ewa po okresie eliowskim zdolna by byla do byc znow jak Livia i to nie w obronie meza lub dziecka?
I owszem, moze nie chciales, ale przekazales A dosc subiektywnie, nieco ja jednka nakierowujac na odowiedz. Ten fragment o wojnie ze wszystkimi jej konsekwnecjami i brutalnoscia - bardzo wygodny, malo szczegolowy, ale mozna dopasowac wszystko do niego. Zalezy jakie kto ma wyobrazenie. A A nie znajac okreslonych scen pewnie ma takie wyobrazenie jak wlasnie pasuje, ogolne, ze idzie na bitwe i zabija wrogow, ktorzy chca jej zrobic kuku bezposrednio albo tym, ktorzy wlasnie zamachneli sie na X, kolezanke, G - niepotrzebne skreslic.
I co ma tutaj radosc do rzeczy? To chyba faktycznie tobie udziela sie sposob bycia zachodu, ktory nad wszystkim pieje?
Mnie interesuje sama dyskusja. Jestem zadowolona, ze w ramach dyskusji siegasz po argumenty, przyklady, zapytanie sie Adrienne i uzuskany material jest dalszym podkladem do prowadzenia rozmowy.
Nie zalezy mi na tym, zeby miec racje, interesuje mnie zdanie wszelkich ludzi z zalogi XWP, nie rozgraniczam informacji od nich tak jak ty, w zaleznosci co mi bedzie pasowalo. Jak mam gdzies jakis cyctat, jakas wypowiedz to ja przyjmuje. Musze ja tylko miec. Pewnie, ze moge sie krzywic, ze ktos mowil jedno a potem drugie w wywiadach i mu to wytkne, ale i tak jego slowo bede miala przed slowem jakiegokolwiek fana, siebie tez. Moge byc przez lata o czyms przekonana, kiedy dostane cytat to mi negujacy, musze zrezygnowac ze swojej teorii.
A wracajac do Adrienne, fajnie, ze sie spytales, szkoda, ze wlasnie OGOLNIKOWO. Chcialabym przeczytac co ona mysli na temat konkretnych scen z zachowaniem Ewy, tkore nas wlasnie bulwersuja i na ktorych cale nasze czepialstwo sie opiera, ze to nie tak z ta postacia.
EDIT: fragmencik po ang Red - wywalilabym ostatnie zdanie. O krzyczeniu na X. Tak, ta koncow to juz subiektywna ocena.
Wczesniejsze slowa nie. To jest w twoim ff, red nie napisala w tym domyslow swoich czy moich, opisala sceny, ktore przeciez mialy miejsce. Bylo zabicie jencow, bylo grozenie G i byla chec zabicia pomagierki. Uwazasz, ze tym razem dostalbys bledna odpowiedz od A (znaczy nie taka jak bys chcial i moze taka jak my bysmy chcialy?), bo nie zna kontekstu?
No to przeciez kontekst tez mozna podac. Napisz wlasnymi slowami ten kontekst i red go przetlumaczy, zeby nie bylo, ze cos nakierowujemy. Chociaz przeciez wydaje mi sie, ze kontekst w zapytaniu do Adrienne juz nakresliles...
Ostatnio zmieniony przez R dnia Czw 8:26, 05 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 8:50, 05 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
A jak uważasz, Res, by wyglądała ta scena, kiedy Ewa każe zabić wzięte do niewoli Amazonki, bez znajomości całego fanfika? Po prostu niepotrzebna brutalność, tak? Wam też się tak wydaje. Ale ja to uzasadniłem. Przypomnieć co powiedziała Ewa?
Cytat: | -A co miałam zrobić?! To nie była kilkunastoletnia gówniara, tylko dorosła wojowniczka! Nawet jeżeli rzeczywiście teraz tak myślała, to kto mi zaręczy, że kiedyś nie zmieni zdania i nie postanowi się zemścić?! Gdy zapomni już o niebezpieczeństwie, w jakim była... Może też straciła tu przyjaciółkę?! Może przypomni sobie o niej, przejeżdżając koło mego domu?! Miałam ryzykować? Życiem własnym, męża, córeczki?! Życiem twojej wnuczki?!... |
Ja znam brutalność życia i postąpiłbym dokładnie jak Ewa. Kill em! I po problemie. I nie uważałbym się przez to za złego człowieka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:17, 06 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | No to przeciez kontekst tez mozna podac. Napisz wlasnymi slowami ten kontekst i red go przetlumaczy, zeby nie bylo, ze cos nakierowujemy. Chociaz przeciez wydaje mi sie, ze kontekst w zapytaniu do Adrienne juz nakresliles... |
Aha. Czyli powinnem napisać jej, że Eve MORDUJE jeńców, opierdala Varię i każe poniżyć się Gabrieli? A gdzie pozostałe sceny? Kiedy Eve uwalnia jeńca (Amazonkę), wykupuje z niewoli Najarę, albo ostro wkracza, kiedy Verena chce zabić kumpelkę Alex, Tego nie widać? Nie. Po prostu Wy nie chcecie widzieć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:27, 06 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
kurna zico nie rob z siebie ofiary i nie gadaj glupot, bo akurat pasowalo uderzyc w bebenek zalow, zupelnie niezwiazanych z glownym tematem. Rozmawiamy o podsunietym przez ciebie Adrienne uzasadnieni, ze Eva moze zachowywac sie okropnie i okrutnie z powodu tego, ze takie sa realia wojny. No to wlasnie jej dokladnie napisz co ona w ramach brutalnosci i realiow wojny dokladnie robi. Bo Adrienne po tym co napisales moze sobie myslec, ze opisales jak Eva zabija tysiace wrogow z usmiechem na ustach i pozoga za plecami NA POLU BITWY. Wiesz, obozy koncentracyjne tez sie wpisuja w realia wojny, ale jakos nie sadze, ze czytajac twoje slowa na temat Ewy od razu kazdy zobaczy taki mini amazonski oboz od tego, nie? <g>
wiec nie wykrecaj teraz kota ogonem i nie rob za skrzywdzonego, bo to co opisales z "dobrych" uczynkow Ewy nijak ma sie do zalozenia problemowego. Poruszamy kwestie okrucienstwa i jego granic w wykonaniu takiej postaci jak serialowa Ewa po 6 sezonie. I czy Adrienne uwaza, ze twoja wizja jest jak najzupelniej ok i w porzadku i pasuje do postaci, a my sie nie znamy i glupio czepiamy, czy moze jej tez taka wersja zupelnie byla nie do zaakceptowania.
Ostatnio zmieniony przez R dnia Pią 9:32, 06 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:35, 06 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
ostro wkracza kiedy V chce zabic kumpelke alex?!
w ktorym miejscu masz to zdecydowanie ostrosc i od razu przeciwstawienie sie pomyslowi? Nie ma przypadkiem ta Ewa wiekszej ochoty sie zgodzic na tamto rozwiazanie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
red
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 19 Cze 2007
Posty: 4676
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Moderacja Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:11, 06 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
oh jeeej, nooo... Zico, przeczytaj dokladnie poprzednie nasze posty i przeanalizuj prosze raz jeszcze na jaki temat prowadzona jest ta rozmowa. pozniej jeszcze raz przeczytaj to co napisales do Adrienne i rowniez przeanalizuj sytuacje.
my naprawde nie czepiamy sie tego, ze ona uniosla miecz, ale tego, ze tak ja podniecalo lanie krwi i ze w trymiga z lelumpolelumowatej Eve z konca S6 stala sie czyms w rodzaju 'the bitch of rome' jaka byla Livia (w pewnych momentach mniej, w pewnych bardziej bestialska).
moze zamiast wyklocac sie zaczniesz skrobac cosik nowego? mniej brutalnego i wulgarnego? oderwiesz sie totke od tej szaro-burej rzeczywistosci. pamietaj, ze zlosc urodzie szkodzi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:06, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Właśnie pracuję nad poprawieniem ostatniego odcinka PH II. Fakt, że był niejasny i w ogóle do dupy. Muszę to zmienić. Powinienem się wyrobić na jutro/pojutrze. Rewolucyjnych zmian, żadnych, nie będzie. Po prostu chcę poprawić język i wyjaśnić wszelkie niejasności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:18, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
zicooooo
ale nikomu juz nie bedzie sie chcialo poprawionej wersji
jak ty to mowisz, pierwsze wrazenie jest tylko raz
lepiej od razu dopracowac cos do konca niz dac na forum i po pol roku pisac, ze cos poprawiasz
ja juz nie wroce do tego fika, tak samo juz przepadlo, ze bede pamietam tamto zakonczenie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:42, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No trudno. Ja wiem, że nie ma drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie. Ale to nie usprawiedliwia pozostawienia czegoś niedopracowanym. No i może się zdarzyć, że pojawią się na forum jacyś nowi czytelnicy, dla których to ta poprawiona wersja będzie tą właściwą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:48, 23 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
moze i bedzie, ale jak poczytaj komenty to zobacza, ze nie "P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:02, 28 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
No i ciało stało się słowem, czy jakoś tak... Wrzucam poprawioną, przerobioną i dodaną wersję ostatniego odcinka. Różni się jednak sporo od poprzedniej, a w końcówce to zupełnie inne opowiadanie. Nie. Nie zmieniłem koncepcji. Po prostu wtedy nie potrafiłem tego ubrać należycie w słowa i pojechałem na skróty. To już ostateczna wersja i jeżeli kiedyś wprowadzę jakieś poprawki, to już tylko stylistyczne i ortograficzne..
Więc, jakby co, to można już skomentować całość, Misiak (zresztą każdy może. lub tylko ostatni eps..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
R
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 4179
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:55, 04 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
nie wiem co poprawiles, trzeba bylo kolorami zaznaczyc
przejrzalam i mnie odrzucilo - straszna stylistyka
nie wiem czy juz taka byla, czy ja pogorszyles poprawiajac, po prostu koszmar w tym opisie ludzi na atrium
a moze ja wczesniej tego nie zauwazalam, zajeta fabula
w kazdym razie stylistycznie jest bardzo zle
i za duzo przecinkow, powtykales je wszedzie gdzie tylko bylo miejsce
fabularnie nie widze roznicy...
co konkretnie pozmieniales?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:38, 04 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
No fakt. To ostatnie wejście znowu mi nie wyszło. Chyba je po prostu wywalę. Dla fabuły i tak jest nieistotne.
Co zmieniłem? Hmm... Przede wszystkim wplotłem trochę wyjaśnień, których domagałaś się wcześniej. Mam nadzieję, że teraz nie ma już żadnych niedomówień, co i dlaczego się stało?
W przypływie dobrego humoru darowałem też życie Heidi. Taki dzień dobroci dla zwierząt. Dałem również godniejszą śmierć Alti i dramatyczniejszą Cariss. To drugie, pewnie niestety znowu kosztem Waszej opinii o Ewie.
Jeżeli chcesz pogadać o zmianach to mogę tu zapodać poprzednią wersję zakończenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zico
Niszczyciel Narodów
Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 4169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:23, 04 Paź 2008 Temat postu: |
|
|
No dobra. Tutaj masz poprzednią wersję ostatniego odcinka. Porównaj sobie. Na razie nie wywalam z nowej wersji tej imprezy nad morzem, żeby było porównanie, ale potem jednak chyba to wywalę...
"Uschnięty las, pełen ludzkich szkieletów i martwych kikutów drzew, zwany Cmentarzem Królowych, przytłaczał Gabrielę i przerażał. Był czymś obcym i niepojętym dla prostej Macedonki, przyzwyczajonej do przyjaznych gajów ciepłego południa. Noc spędziła w namiocie Alti. Bała się i długo nie mogła zasnąć, jednak wolała to, niż towarzystwo Cariss i Heidi. Szamanka nawet się do niej nie odezwała. Opatuliła się tylko futrami i zaraz zasnęła. Gdy Gabi zbudziła się rano, stwierdziła, że jest sama w namiocie. Źle się czuła. Bolał ją brzuch i było jej niedobrze. Ubrała się i wyszła na zewnątrz. Cariss grzebała w jakichś tobołach, a Heidi pitrasiła coś przy ognisku. Alti, siedząc kawałek dalej na futrzanym dywaniku, medytowała w pozycji lotosu.
-Księżniczka wstała -rzekła Heidi do Cariss, wskazując bardkę pogardliwym spojrzeniem.
Komendantka spojrzała kątem oka na Alti, siedzącą do nich tyłem. Szamanka odwróciła się powoli. Otrząsnęła się i popatrzyła uważnie na Gabrielę. Potem uśmiechnęła się i wstała energicznie. Podeszła do dziewczyny. Gabi uklęknęła i schyliła głowę. Alti pogłaskała ją po włosach.
-Spójrz na mnie -rzekła.
Bardka uniosła wzrok. Wiedźma wciąż się uśmiechała.
-Dobrze spałaś? -spytała.
Gabriela skinęła głową.
-To dobrze. Bo czeka nas pracowity dzień... -Alti spojrzała na Amazonki. -Żarcie gotowe?
-Tak, Pani -zameldowała Heidi.
Usiadły wszystkie przy ognisku. Gabriela między Alti a Cariss. Heidi po kolei podała im miseczki z kaszą, rzadko okraszoną mięsem i sama też usiadła. Zaczęły jeść w milczeniu. Bardce szło to niesporo. Wciąż było jej niedobrze. Nie miała pojęcia, dlaczego. Zwykle nie miewała takich sensacji żołądkowych. Nawet Xena jej tego zazdrościła.
Po kilku minutach z uschniętych zarośli wokół biwaku wyszła Samichi. Trzecia z Amazonek pozostałych przy Alti. Odłączyła się od nich jeszcze wczoraj wieczorem. Gabi nie miała wątpliwości, że na rozkaz szamanki. Dziewczyna zbliżyła się. Spojrzała nieco zakłopotana na Gabrielę, a potem pytająco na Alti. Ta przyzwoliła jej skinięciem głowy. Amazonka rzekła:
-Pod wieczór widziałam słup dymu znad obozu. I z pewnością nie były to dymy ogniska... Potem się ściemniło. Całą noc i cały ranek obserwowałam okolicę, ale niczego więcej nie zauważyłam... No, a teraz jestem... Zgodnie z rozkazem...
Alti przełknęła jakiś większy kęs i rzekła:
-Dobra. Siadaj i zjedz coś.
Amazonka pokręciła głową.
-Dziękuję, Pani. Nie jestem głodna.
Alti spytała z pogardliwą ironią:
-Masz stracha, co?
Samichi spuściła wzrok. Szamanka rzekła wesoło:
-Nie bój się. Umieranie nie jest takie straszne. Jak zwykle, najgorszy jest pierwszy raz. A potem już idzie się przyzwyczaić... Prawda, blondasku?
Zarechotała i łupnęła Gabrielę w plecy, aż bardka zakrztusiła się kaszą. Cariss spytała poważnie:
-Jak myślisz, Pani? Twoja preceptorka poradziła sobie z nimi?... Z Xeną?...
Alti skrzywiła usta.
-Nie. Nie poradziła sobie. Xena żyje i jedzie tutaj.
Nie uszło uwadze szamanki, iż po tych słowach twarz Gabrieli wyraźnie pojaśniała. Cariss westchnęła ciężko.
-To ta bogini, prawda?... Czy to pewne?
-Pewne. Wyczuwam wyraźnie obecność Xeny... No, cóż... Mimo wszystko, trochę szkoda. To dopiero była wiedźma. Ze starej szkoły. Dziś już takich nie ma...
Zapadło milczenie. Po chwili Alti odstawiła miskę, przeciągnęła się i rzekła:
-Dobra. Pojadłyśmy sobie, pogadały, a teraz bierzemy się do roboty...
Spojrzała badawczo na Gabrielę. Bardka skurczyła się pod tym spojrzeniem.
-No i jak, dziewczynko? Przemyślałaś już moją propozycję?
Gabi wzięła głęboki oddech.
-Co miałabym zrobić? -spytała. -Bo jeżeli...
Wiedźma przerwała jej gwałtownym ruchem ręki. Gabi zamilkła i spuściła wzrok. Jednak głos Alti był spokojny. A nawet nieco wesoły.
-Powiem ci, co masz zrobić... Za chwilę... Ale najpierw dowiesz się, co ci zrobię, jeżeli tego nie zrobisz... Cariss, przynieś to...
Gabriela poczuła nagły niepokój. Niby codziennie słyszała takie groźby od swoich prześladowczyń, a Alti przerażała ją i bez nich, jednak tym razem odczuła wyraźne muśnięcie złego przeczucia. Cariss wstała ochoczo i szybko oddaliła się w stronę małego namiotu z ich dobytkiem. Po chwili wróciła, uśmiechnięta, niosąc niewielką bambusową klatkę. Gdy stanęła z nią przed Gabrielą, ta ujrzała w jej środku, wielkiego, kosmatego, czarnego szczura. Łypał na nią złymi ślepiami, wściekle kąsając bambusowe pręty. Gabi odwróciła wzrok ze wstrętem. Alti nachyliła się ku niej i wskazując palcem klatkę, rzekła wesoło:
-Wiozę je od Hasaf-jurt. Na początku było ich pięć, ale pozżerały się po drodze... To naprawdę wściekłe bestie. Podobno koczownicy urządzają im nawet walki... Wczoraj były jeszcze dwa...
Gabriela bladła coraz bardziej. Czuła, jak żołądek zaczyna podchodzić jej do gardła. Cariss uśmiechała się obleśnie. Głos Alti dalej był spokojny, ale stawał się już ochrypły, złowróżbny, hipnotyzujący...
-Pewien perski mag nauczył mnie przed laty zabawnej sztuczki... To niby nic wielkiego... Polega na możliwości przemieszczenia niedużego przedmiotu na ograniczoną odległość... Taaak... Tutaj coś znika, a pojawia się w innym miejscu - kawałek dalej... Nic wielkiego, jak powiedziałam... Jednak właściwie użyte, może mieć ciekawe zastosowania. Można na przykład coś wyciągnąć z zamkniętej szkatuły... A można też coś włożyć... Niekoniecznie do szkatuły... Chcesz wiedzieć, gdzie jest drugi szczur, dziewczynko?...
Gabriela nie chciała wiedzieć. Ból brzucha... Nudności... Nie wytrzymała. Upadła na kolana i zwymiotowała. A potem znowu i znowu. Rwało ją raz po razie. Zwymiotowała dzisiejszy posiłek, wczorajszy, zwymiotowała nawet soki trawienne. I nawet, gdy nie miała już czym wymiotować, jej żołądkiem wciąż wstrząsały odruchy wymiotne.
Cariss i Heidi rechotały, jak gówniary, pokazując ją sobie palcami. Amazonka Samichi była blada, jakby sama miała zamiar się porzygać. Alti uśmiechała się wrednie. Poklepała wymiotującą Gabrielę po plecach.
-Nie męcz się... Nie wyrzygasz tego... Masz go w brzuchu... No co tak patrzysz? Przecież nie pierwszy raz masz coś w sobie, nie?...
Gabriela nagle rzuciła jej się do nóg, łapiąc je w kolanach. Miała szaleństwo w oczach. Zawołała:
-Wyciągnij to ze mnie!... Słyszysz?!... Wyciągnij!...
Doskoczyła Cariss, chcąc oderwać Gabrielę od Alti. Ta odepchnęła ją tak mocno, że komendantka poleciała na ziemię, nakrywając się nogami. Amazonki złapały za broń, ale szamanka powstrzymała je zdecydowanym gestem. Gabriela zawyła wręcz:
-Błagam cię, Alti!... Słyszysz?! Błagam cię!... Zabierz to ze mnie! Zrobię wszystko, co zechcesz!... Wszystko, rozumiesz?!... Spełnię każdy twój rozkaz!... Tylko to ze mnie zabierz!... Błagam!...
Alti złapała obiema dłońmi za głowę bardki, odchyliła ją do tyłu i przytrzymała mocno, patrząc jej w oczy. Był w nich obłędny strach i rozpacz.
-Uspokój się! -warknęła.
Potrząsnęła nią energicznie. Nie pomogło. Gabriela zupełnie nie kontaktowała. Jęczała tylko, a z oczu ciekły jej łzy. Dopiero, gdy Alti wymierzyła jej siarczysty policzek, dziewczyna spojrzała nieco przytomniej.
-Błagam cię... Wyciągnij go ze mnie... Zrobię wszystko, co każesz... Wszystko... Proszę cię... -załkała.
-Uspokój się, mała dziwko! Dopóki jesteś mi posłuszna, nic ci nie grozi. To bydlę jest pogrążone w letargu i otoczone polem mojej magii. Wykonuj moje rozkazy, a będziesz bezpieczna. Po wszystkim, wyjmę go z ciebie bez śladu.
-Ale dlaczego?... -jęczała Gabriela z rozpaczą. -To niekonieczne... Już obiecuje ci posłuszeństwo... Przysięgam... Proszę...
Alti błyskała ślepiami.
-Masz mnie za idiotkę? To moje zabezpieczenie. A dla ciebie motywacja do działania. Tak na wszelki wypadek. Gwarancja, że się nie rozmyślisz, gdy już poczujesz dłonie Xeny na swoim grubym tyłku... Jeżeli mnie zdradzisz – zdejmę zaklęcie. Jeżeli opuścisz ten las, albo jeżeli ja zginę – zaklęcie zdejmie się samo. A wtedy on się obudzi – zdezorientowany i oszalały ze strachu. Zacznie się dusić... Poszuka sobie wyjścia zębami i pazurami... Zrobi ci krwawą miazgę z wnętrzności. Będziesz umierać w niewyobrażalnych mękach. Długo umierać. I nikt nie będzie w stanie ci pomóc. Nawet ta wasza slaweńska diablica... A twoją księżniczkę powieszę na drzewie za ścięgna i obedrę ze skórki jak norkę.
Odepchnęła Gabrielę na ziemię i rzuciła jej mały szklany flakonik.
-To nie jest trucizna. Działa nasennie. Delikatnie. Nawet głowa jej po tym nie zaboli. Znajdziesz sposób, żeby im to podać. Na przykład z okazji waszej pierwszej nocy po rozłące. Wezmę co moje i odejdę. Zostawię ci Xenę przy życiu; dalej będziecie mogły się radośnie gzić w waszych namiotkach...
Cariss ujęła szamankę za ramię.
-Pani, uwierzysz tej szmacie? Przecież to dziwka. Obieca wszystko każdemu, kto ma nad nią władzę...
Alti prychnęła.
-Ty byś kombinowała ze szczurem w brzuchu?
Cariss pokręciła głową.
-Xena nie jest głupia. Nawet jeżeli kocha tę cipę, to nie znaczy, że jej ufa. Akurat uwierzy, żeśmy ją wypuściły, ot tak, dla jaj...
Alti strzyknęła śliną.
-I to już będzie twoje zadanie, Cariss. Przekonasz naszą błękitnooką, że niebezpieczeństwo jest już za nimi...
Komendantka uśmiechnęła się ponuro.
-Wiem. Znam rozkazy... W tej flaszce jest naprawdę środek nasenny?
Alti spojrzała na nią, jak na kogoś niespełna rozumu.
-Myślisz, że odmówiłabym sobie zajrzenia w te błękitne oczęta zanim zgasną?
Było już blisko południa, jednak w lesie wciąż panował lekki półmrok. Zbliżał się front niżowy i słońce przysłoniło się warstwą postrzępionych chmur. Prószył drobny śnieżek. Xena przetarła twarz kitą od sobolowego toczka i popatrzała na Ewę. Ta była niespokojna. Bacznie rozglądała się wokoło. Marek Maksencjusz zsiadł z konia i z mieczem nonszalancko złożonym na ramieniu obserwował koronę jednego z drzew.
Po chwili, ześliznęła się z niego zgrabnie Varia. Ewa spojrzała na nią pytająco. Amazonka wzruszyła ramionami.
-Dwa dymy nad lasem -rzekła. -Z ognisk. Niedużych. Jeden z dwie godziny stąd na południowy wschód. Drugi z godzinę, na zachód...
Marek splunął pod nogi.
-No i?...
Xena i Ewa wymieniły się znaczącymi spojrzeniami. Księżniczka rzekła:
-Oba. Chcą nas rozdzielić. Mnie i Ewę...
-Ściągają nas w pułapkę – mruknęła ponuro Ewa.
Xena skinęła głową.
-Tak. Wiem. Jednak to my szukamy ich, nie odwrotnie. Liczą na to, że osobno będziemy słabsze... Musimy sprawdzić te dymy... Ale one też musiały się rozdzielić...
Marek Maksencjusz rzekł:
-Nie musimy dokładnie robić czego chcą.... Jedźcie na południe, a ja z Varią sprawdzę ten bliższy ślad...
Xena pokręciła głową.
-A jeżeli tam będzie Alti? -spytała. -Nie da wam szans...
Marek chciał zaprotestować i rzekł ostro:
-Nie wzięłaś mnie tu, Xeno, żebym trzymał konie. Chcesz mnie poniżyć?
Xena zaprzeczyła:
-Nie. Pojedziesz ze mną. Jako moja ochrona. To najniebezpieczniejsze zadanie. Myślałam, że Alti nie zabije mnie, ot tak, że będzie chciała policzyć się... Ale ona wystawiła mnie tej czarownicy... Pozwoliła zabić bez mrugnięcia okiem... Nie zależy jej na mnie...
Ewa wzięła ją za ramię.
-Mamo. Ja z tobą pojadę. Nie wątpię w wierność i umiejętności Marka, ale jeżeli tam będzie Alti... Sama wiesz...
Księżniczka potrząsnęła głową przecząco:
-Wiem, że kochacie mnie obydwoje... Wiedźma liczy na to, że się się rozdzielimy. Wie, że ty weźmiesz jeden oddział, ja drugi. Do tego zmierza. I z pewnością swoje plany też podzieliła na dwoje. Jestem pewna, że Gabriela jest tam, gdzie mnie nie będzie, a ze mną będzie chciała spotkać się osobiście... Ewo, wiem, że ty dowodzisz, ale spełnij moją prośbę...
Ewa wahała się chwilę. Wreszcie spojrzała na Xenę z uczuciem w oczach.
-Mamo... Xeno... Mamusiu... Uważaj na siebie...
-Będę...
Najara leżała w namiocie z głową na kolanach Niji. Bogini przykładała dłoń do jej odsłoniętego ramienia. Wojowniczka czuła przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Nija przesunęła dłoń nieco niżej.
-Wybacz -uśmiechnęła się przepraszająco. -To konieczne.
Najara również się uśmiechnęła.
-Spokojnie. Jestem już dużą dziewczynką -rzekła.
Milczały chwilę. Wreszcie jasnowłosa spytała:
-Czy po tym zabiegu będę mogła im pomóc?
-Nie. To bardzo osłabi twój organizm. Przez kilka dni nie będziesz mogła samodzielnie chodzić...
Najara westchnęła.
-Szkoda...
Po chwili, niby mimochodem, Nija zapytała:
-O czym myślisz?
Wojowniczka uśmiechnęła się i spojrzała jej w oczy.
-Nie wiesz? Przecież Dżiny już nie skrywają mych myśli... -rzekła ironicznie. -Powinnaś wiedzieć, że mam szczere intencje...
Teraz bogini spojrzała jej w oczy z ironicznym uśmieszkiem. Rzekła:
-Obie dobrze wiemy, Najaro, że lata obecności tych duchów w twoim życiu, nauczyły cię dobrze maskować swe rzeczywiste zamiary...
Fenicjanka przewróciła oczami.
-Więc zabij mnie, jeżeli wątpisz w moją szczerość. Trzymasz dłoń na mojej lewej piersi. Wiem, że wystarczyłby twój lekki impuls i byłoby po mnie...
Nija milczała. Najara po chwili kontynuowała:
-Bez obaw, straszna boginko z północy. Jesteśmy po tej samej stronie -rzekła poważnie. -Wiem, że do tej pory nie dawałam wam zbyt wielu powodów do zaufania, ale teraz wszystko się zmieniło... Nic za tym nie stoi... Przysięgam na duszę... mojej przyjaciółki... Wiesz, że mówię prawdę...
Nija skinęła głową.
-Tak. Chyba wiem... -rzekła dość ciepło. -W każdym razie chyba ci wierzę...
Po chwili Najara mówiła dalej:
-Xena mi wybaczyła. Uratowała moje nędzne życie i ofiarowała swoją przyjaźń... Spójrz na mnie, Nijo... Noszę ubrania Xeny i jej broń. Jeżdżę jej koniem i jem jej chleb. Kto by tyle dla mnie zrobił, po tym wszystkim? Jaką najpodlejszą istotą, niegodną miana człowieka, miałabym się okazać, aby ją wykorzystać i odpłacić zdradą? Nie... Ćwierć wieku spędziłam w więzieniu. Sama w ciemnym lochu. Ty chyba to rozumiesz?... Moje ciało zachowało młodość, dzięki przeklętym demonom, które mnie opanowały, ale to nie było żadną pociechą. Mój świat przestał istnieć. Wszyscy, których kochałam, odeszli. A jedyną życzliwą osobę, jedyny promyk światła w moim życiu, zamordowałam jak bestia... Xena to wszystko co teraz mam. Tylko ona została mi na świecie. Dzięki niej mam przeszłość i mogę czuć się człowiekiem... Nie zamieniłabym tego na nic w świecie... Rozumiesz? Na nic.
Milczały długo. W końcu Nija,wolną dłonią, przetarła spocone czoło wojowniczki i rzekła:
-A jednak twoją duszę trawi zgryzota. Nie muszę czytać w myślach, żeby to zauważyć.
Najara zastanawiała się chwilę.
-Wiesz -spytała. -Czy wy, istoty nadprzyrodzone, też macie sumienie? -spytała nagle.
Nija nie odpowiedziała. Najara nie odpuszczała.
-Wiem, że macie uczucia. Przecież kochasz Xenę. Nie wątpię, że szczerze. Ale czy potraficie współczuć? Wczuć się w rolę ofiar? Poczuć empatię?... Nie... Nie potraficie... Inaczej nigdy nie moglibyście zrobić tego, co zrobiliście mi... Bądźcie za to przeklęci... Na wieki...
Nija spuściła wzrok. Nie potrafiła nic odpowiedzieć wojowniczce.
Ewa w pierwszym odruchu chciała przetrzeć oczy ze zdumienia. Zaraz jednak się opanowała. Kciukiem wskazała Varii, że ma zająć pozycję na drzewie, konia puściła luzem i powoli wyszła na polanę. Gabriela stała na środku polany, przywiązana do wątłego drzewka. Jednego z niewielu, rosnących tutaj żywo. Ewa patrzyła intensywnie w oczy bardki, starając się wyczytać w nich czyhającą zasadzkę. Nie wyczytała nic. Podeszła bliżej. Jeszcze bliżej... Stanęła koło drzewa... I wtedy nagle ziemia poderwała się do góry. Miecz wypadł z ręki championki, a siatka oplotła szczelnie jej ciało. Była w pułapce...
-Kurwa!... -zaklęła, próbując dobyć sztyletu z cholewy.
Z krzaków wypadły Cariss i Samichi. Ruda zawołała:
-Mamy sukę! Lej ją!
Amazonka podbiegła ze sporą dębową pałą i zdzieliła po karku szamoczącą się w siatce wojowniczkę. Gabriela wrzasnęła:
-Co robicie?! Alti nie pozwoliła jej skrzywdzić!
Samichi jeszcze raz przyłożyła Ewie przez plecy, a Cariss próbowała podejść do pułapki z mieczem. Wtedy rozległ się krótki świst i Amazonka padła na ziemię z gardłem przeszytym strzałą. Następny świst rozciął ucho komendantce. Ta nie czekała na kolejną strzałę, tylko znurkowała w krzaki. Na polanę wyszła Varia. W tym samym momencie Ewa przecięła sznury siatki i wylądowała na ziemi. Znowu zaklęła. Podniosła się ze sztyletem w garści. Rozmasowała kark i patrząc na Varię rzekła krótko:
-Won!
Amazonka nie zrozumiała. Spojrzała zdumiona na Ewę, a potem na bardkę. Ta rzekła błagalnie:
-Varia, zostań, proszę...
Ewa warknęła:
-Głucha jesteś, Amazonko?
Varia patrzyła to na Ewę to na Gabrielę. Spytała:
-Co mam powiedzieć Xenie?
-Że znalazłyśmy Gabrielę.
-I co?
-I gówno.
Varia wahała się chwilę, patrząc na błagalny wyraz twarzy Gabrieli, ale w końcu machnęła ręką i odeszła. Ewa uśmiechnęła się i podeszła do Gabi. Ta odruchowo wciągnęła brzuch.
-Ttto nnie jest ttak jak mmmyślisz... -zadzwoniła zębami.
Ewa przeczesała dłonią włosy Gabrieli. Odchyliła ramię... Bardka zawołała w rozpaczy:
-Pozwól mi najpierw zobaczyć Xenę!
Championka otrząsnęła się. Spojrzała jeszcze raz na Macedonkę. Potem rzekła zgryźliwie:
-Czego się boisz ciociu Gabrielle? Mnie? To ja Ewa -wpiła w nią wściekłe spojrzenie, ale dodała już spokojniej. -Myślałaś, że chcę cię zabić?
Gabi nie musiała potwierdzać, że tak myślała. Było to widać po jej bladej twarzy. Ewa jeszcze raz się uśmiechnęła.
-A wiesz, że z chęcią zrobiłabym ci trepanację czaszki o to drzewo?... Ale wiem, że moja matka cię kocha i byłoby jej przykro, gdyby znalazła twój blond czerep rozbity pod nogami...
Rozejrzała się i rzekła znowu:
-Zrobimy tak: ja cię teraz nie zabiję, a ty będziesz do końca życia dostarczać szczęścia mojej mamie. O tym tutaj jej nie powiemy, dobrze? Po co łamać jej serce? Będziesz jej najlepszą przyjaciółką, kochanką i towarzyszką. A chociaż jeden raz się potkniesz i zjawię się ja. Wiesz, co wtedy zrobię?...
Gabriela potwierdziła skinieniem głowy.
Xena obserwowała z lasu postać siedzącą przy ognisku. Chociaż postać była do niej odwrócona tyłem, wiedziała, że to Alti. Poznała ją po figurze, ruchach, zachowaniu. Marek podał jej ostrożnie naładowaną kuszę. Długo celowała, zastanawiając się, gdzie strzelić. W końcu wybrała kark. Jeszcze raz przymierzyła i powoli zwolniła spust. Lotka pomknęła ze świstem. Postać upadła. Xena odłożyła kuszę i z wyciągniętym mieczem weszła na polanę. Marek za nią. Powoli zbliżyli się do ciała... Xena nie miała już tego refleksu, co kiedyś, ale strzał usłyszała... Usłyszał go również Marek Maksencjusz, który nigdy nie miał refleksu Xeny. Miał jednak na tyle przytomności i oddania, żeby zasłonić ją własnym ciałem przed strzałem między łopatki. Padł na ziemię rażony strzałą z łuku.
-Kurwa!... To samo ramię!... -wrzasnął padając.
Ciało przy ognisku nagle znikło, a na polanę weszła jego właścicielka. Za nią wkroczyła Heidi, która wciąż trzymała w dłoniach łuk.
-To ty, suko? -stęknął Marek. -Czekaj...
Alti trzymała w dłoniach remphai. Metrowe sierpowate ostrze na półtorametrowym trzonku. Xena wiedziała, że czymś takim można przeciąć człowieka na pół. Chwilę mierzyły się wzrokiem. Księżniczka zatoczyła krótkiego młyńca mieczem i powoli zaczęła podchodzić wiedźmę z lewej strony. Wiedziała, że Alti jest zdecydowanie praworęczna i tę stronę ma słabszą. Szamanka rzekła z uśmiechem:
-Dobrze wyglądasz. Powodzi ci się. Futro z norek... no, no...
Xena odrzekła:
-Gdzie jest Gabriela? Oddaj ją, to przeżyjesz...
Alti parsknęła śmiechem.
-A konia będę mogła zatrzymać?
Xena nie była w humorze. Doskoczyła nagle i cięła na płask, szybko uchodząc przed kontrą remphaia. Alti na wszelki wypadek zblokowała cios. To był błąd. Księżniczka natychmiast odwróciła kierunek obrotu i trzasnęła wiedźmę pięścią w twarz. Alti odleciała kilka metrów do tyłu, wykonując parę dzikich ruchów bronią. Xena chciała iść za ciosem, ale musiała się zatrzymać przed długością ostrza przeciwniczki. Alti przetarła twarz wolną dłonią. Już się nie uśmiechała.
-Obedrę cię ze skóry, suko -warknęła.
-Mogę zatrzymać to futro? -spytała Xena.
Alti natarła wściekle. Machała remphaiem aż powietrze wyło. Nie mogła jednak trafić Xeny, która za każdym razem zgrabnie uskakiwała z linii ciosu i sama zadawała niebezpieczne kontry mieczem. W końcu wiedźma zapuściła się za daleko i oberwała proste pchnięcie w biodro. Upadła na ziemię. Xena doskoczyła, chcąc jednym cięciem skończyć sprawę, ale wtedy czarownica wypuściła broń z ręki i skierowała wolną dłoń w kierunku Xeny coś wykrzyknąwszy. Księżniczka nagle poczuła jak sztywnieją jej nogi. Już prawie miała upaść, gdy poczuła na ciele potężny uścisk. „Heidi” - pomyślała po niewczasie. Tak. Wielka Amazonka złapała ją tuż nad linią bioder i ścisnęła w miażdżącym chwycie. Ból był niesamowity. Odbierał dech i chęć przeżycia. Xena waliła głową i ramionami na oślep, próbując wyrwać się z rąk wojowniczki, ale była w jej niedźwiedzich łapskach, niczym słaba dziewczynka miotająca się w stalowych kleszczach mutantki. W końcu musiała się poddać. Powietrze zeszło z jej płuc i zaprzestała oporu. Usłyszała jeszcze jak Alti woła:
-Nie zabijaj! Chcę ją mieć żywą! Kurwa, żywą!
Uścisk zelżał. Powoli osunęła się na ziemię. Pomyślała, że pewnie niedźwiedzica spełniła rozkaz Alti i puściła ją. Ale zaraz zobaczyła obok siebie, na ziemi, jasne włosy Heidi. Odwróciła wzrok. Nad nimi stał zakrwawiony Marek Maksencjusz z zakrwawionym mieczem. Ledwie trzymał się na nogach. Wybełkotał:
-Mówiłem ci, dziwko, że oberwiesz za to...
Upadł. Alti coś wrzeszczała, a potem rozległo się kilka świstnięć, w których Xena nieomylnie rozpoznała strzały z łuku. Potem zobaczyła nadbiegającą Ewę z mieczem w dłoni. I uciekającą Alti... I... Gabrielę...
-Będzie żył, złamas -parsknęła Ewa kończąc opatrywać Marka Maksencjusza. -Ma więcej szczęścia niż rozumu... Jeszcze nie skończyłam mu opatrywać poprzedniego postrzału...
-Uratował mi życie... -jęknęła Xena.
Ewa skinęła głową.
-To prawda. Ta suka by cię udusiła, gdyby nie on... Ech... na szczęście zdążyłyśmy dotrzeć na czas... masz swój plan, mamuśka...
Xena chciała zapytać o najważniejszą dla niej rzecz, ale już nie musiała. Jej blondynkowate pytanie siedziało obok i wlepiało w nią swoje szmaragdowe ślepka. Chciała wyciągnąć rękę, coś powiedzieć, ale nie zdążyła. Gabi rzuciła się na nią bez słów, pieszcząc, całując i wtulając się. Ewa zaśmiała się. Spojrzała na Varię wybałuszającą oczy.
-Co się gapisz? Nie masz nic do roboty?
-Zrobię coś do jedzenia -bąknęła Amazonka.
Xena jęknęła spod Gabrieli:
-Powinnyśmy stąd spadać. Alti nie odpuści... Jak najszybciej do Niji...
-Pomogę jej -nagle zaofiarowała się Gabriela.
Xena nieco zdziwiona rzekła:
-Mam wino w sepetach. Napiłabym się grzańca...
-Zrobię wam -zawołała Gabi już przy koniu Xeny.
Siedziały we czwórkę rozmawiając. Varia poiła grzanym winem ledwo przytomnego Marka Maksencjusza. Ewa podała kubek Xenie. Ta już miała wypić, kiedy nagle siedząca obok Gabriela wytrąciła jej kubek z rąk.
-Nie pij tego, kochanie! -zawołała Gabi histerycznie.
Odstawiły kubki, patrząc na nią pytająco. Gabriela rzuciła się do nóg Xeny.
-Ja nie mogę!... Nie mogę tak!... -łkała bardka. -Ona mnie zmusiła! Ale i tak nie mogę! Wolę zginąć!
-O czym ty mówisz, światełko? -Xena przygarnęła ją czule.
Gabi, szlochając wyznała całą prawdę wojowniczkom. Chociaż pod koniec opowieści Ewa wyraźnie kwapiła się ku sztyletowi, to Xena zgromiła ją spojrzeniem i stwierdzeniem:
-Gabriela jest światełkiem mego życia. Nawet jeżeli czasem myli się to światełko, w ocenie sytuacji, to każdy, kto by ją chciał skrzywdzić, będzie miał we mnie osobistego mordercę do końca życia. Do skutku... Ciebie to też dotyczy, Ewo. Nie chcę wątpliwości w tym względzie...
Varia od razu skinęła głową na znak, że zrozumiała. Ewa tylko skrzywiła usta.
-Czy twoje światełko oświeci nas, czy otruliśmy Marka, czy tylko zdrowo sobie pośpi?
Xena spojrzała poważnie na Gabi. Ta rzekła:
-Alti obiecała, że to tylko na sen... Chciała dostać Ewę...
Ewa nic nie powiedziała, ale obdarzyła Gabrielę odpowiednim spojrzeniem. Bardka rzekła, patrząc na nią:
-Wiem co teraz do mnie czujesz... Ale zanim mnie zabijesz, daj mi się nacieszyć Xeną. Potem sama umrę...
Xena od razu spytała:
-O czym ty mówisz, moje światełko? Kto cię chce tu skrzywdzić?
Gabriela wyjaśniła Xenie, jaki los ją czeka, gdy sprzeciwi się wiedźmie. Księżniczka nie mogła się powstrzymać, żeby nie dotknąć brzucha bardki. Gabriela poprosiła Xenę o chwilkę rozmowy na osobności. Dziewczyny odeszły na bok. Gabi rzekła pierwsza:
-Kochanie, dziękuję, że mi przebaczyłaś. Chcę umrzeć w twoich ramionach... Naprawdę, tylko tego teraz chcę... Nie chcę tak umierać... Zrobisz to?
Obóz pogrążony był we śnie. Alti pomału przeszła nad rannym Rzymianinem. Nie on ją interesował. Przeszła obok rosłej Amazonki, która była przedtem niewolnicą Cariss. Sama ruda komendantka starała się cichutko podążać za swoją mistrzynią. Chociaż przy Varii miała z tym mały problem... Alti zatrzymała się nad Xeną. Zawahała się. Teraz powinna uderzyć. Swoją mocą. Z całej siły. Żeby zabić na pewno.... Zabić... Ale czy na pewno chciała zabić? Nie będzie już więcej Xeny... Nie będzie jej słodkiego ciała, za którym tak tęskniła... Tak wiele je kiedyś łączyło... Czy może już nie być kiedyś Xeny?... Uniosła dłoń, żeby uderzyć gromem, jakiego uczyła ją kiedyś Tamara... Tamara, stara suka... a Xena teraz tak słodko śpi... Na Ażdachy, co się z nią dzieje? Xena jęknęła przez sen i przewróciła się na drugi bok... Alti chciała już się wycofać, kiedy spojrzała na swoją uczennicę. Na Cariss. Ta patrzyła twardo w jej oczy, jakby chciała powiedzieć jedno słowo: zabij! Tak, Cariss ma rację. Poniosły ją wspomnienia, uczucia... Nie. To już nie wróci... Jej uczennica na nią patrzy,,, Uniosła dłoń i uderzyła... Nic się nie stało. Xena odwróciła się na drugi bok i rzekła krótko: -Za to co zrobiłaś Gabrieli – nie żyjesz.
Alti odskoczyła na bok, ale już tam złapała ją za nogi Ewa. Varia poderwała się ze swego posłania i rzuciła na Cariss. Walczyły chwilkę, potem doskoczyła Xena i uderzyła komendantkę kilkoma krótkimi ciosami w szyję. Cariss zaczęła się dusić. Spojrzała na Xenę. W jej spojrzeniu była nadzieja i nienawiść.
-Myślisz... pewnie... że będę cię... błagać... nie... -wycharczała.
Xena rzekła krótko:
-Nie. Myślę, że umrzesz. Tak.
Cariss upadła na ziemię i skonała. Ewa trzymała za kark Alti. Ta kwiczała:
-Gabriela zginie jeżeli mnie zabijesz. Ona ma w sobie...
-Ona nic już nie ma w sobie -rzekła zimno Xena. -Przez ciebie, Alti, musiałam otworzyć brzuch własnej przyjaciółce. Tego ci nie daruję.
Alti przez chwilę zaniemówiła. Potem po policzkach popłynęły jej łzy.
-Cyane. Jak mogłam być tak głupia? O tym nie pomyślałam... Xeno, błagam cię na wszystkie świętości... na duszę Solana i Boriasza. Na Twoją duszę... Daruj mi... Tylko o to jedno cię proszę... błagam... jeżeli mnie teraz zabijesz, moja dusza zostanie skazana na wieczną tułaczkę... Daruj mi. Przysięgam, że więcej o mnie nie usłyszysz... Xeno?...
Księżniczka chciała coś powiedzieć, ale Ewa położyła jej palce na ustach.
-Jedź do Gabrieli -rzekła dobitnie. -Teraz. I nie zatrzymuj się. Zostaw to mi...
Xena spojrzała chwilę na Ewę trzymającą stopę na plecach Alti i miecz w dłoni. Cieszyła się, że teraz może odjechać.
Fale szumiały łagodnie. Malutka dziewczynka podeszła do łańcucha oddzielającego brzeg morza od niewielkiej zatoczki przerobionej na atrium.
-Nikos! Złap Callisto! -zawołała Ewa.
Niewysoki Grek uśmiechnął się zadowolony, złapał dziewczynkę na ręce, podniósł do góry i przyniósł do niewielkiego zgromadzenia bawiącego się w jego posiadłości.
-Ciekawa świata, jak mamusia... -rzekł.
Marek Maksencjusz z chęcią by coś skomentował o ciekawych Greczynkach, ale wolał przemilczeć, wznosząc tylko kielich przedniego wina z Rodos, które tak kochała Gabriela. Choćby z tej przyczyny, że jego młodziutka żona, Julia, siedziała mu teraz na kolanach, z uwielbieniem wpatrując się w męża, który pokonał (jeżeli mu wierzyć – to sam) syberyjską wiedźmę i jej zastępy. Tym razem nikt nie śmiał się, ani nie szydził z Marka. Jego rany nie wzięły się z karczmy... Marek nieco zezując spoza ramienia żony spoglądał na śliczną kobietę, o nieco wschodniej urodzie. Na tę kobietę spoglądali wszyscy. Chociaż rzadko kto prosto w oczy. Jednym z tych wyjątków była niewysoka, ale muskularna blondynka, która zachowywała się tak, jakby kobieta o wschodniej urodzie była jej własnością. Siedziała jej na kolanach i paplała bez przerwy, od czasu do czasu łapiąc się za brzuch. Byli tutaj wszyscy w kręgu greckiej kultury, więc nie raziło ich takie jawne okazywanie kobiecej miłości. Była jeszcze jedna pani tej gościny, która trzymała się nieco z boku. Ubrana w białą suknię i obręcz na czole z podobizną żmija uśmiechała się łagodnie. Przy niej siedziała nieco z boku, kobieta o bardzo jasnych włosach, niespotykanych tutaj, Kobieta o jasnych włosach uśmiechała się. Nagle kobieta, muskularna blondynka, o niewyszukanych manierach skądś wyciągnęła i uniosła do góry miecz o wielkim kunszcie i zawołała:
-Hej ludziska! Kocham moją przyjaciółkę Najarę! Dostałam od niej zajebisty prezent i powinnam jej za to dać... no dać buzi. Mmm...
Najara chciała by może coś powiedzieć, ale podeszła do zgromadzenia młoda dziewczyna, też blondynka, i skłoniwszy się do kobiety o wschodniej urodzie, rzekła:
-Ja też już pojadę, Xeno. Ten kupiec wyjeżdża dziś wieczór... Wiem że się nie sprawiłam... Ale Gabi...
Kobieta nazwana Xeną parsknęła śmiechem.
-Alex. Dziewczyno. Jeszcze nikomu nie udało się opanować Gab na dłużej niż pół staja. Daj spokój, Sprawiłaś się świetnie. A co to za przyjaciółka Dora? To ta amazonka prawda?
-Tak. Siostry zesłały ją do kuchni. Chciałabym jej pomóc., wiesz... poskrobać warzywka...
-Odezwij się, gdy już zaczniecie skrobać na dobre te warzywka... Dobrze?"
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|